piątek, 15 lutego 2013

biutiful2010.

biutiful2010. 

Ciężko.

Jeżeli szukamy przyjemnego obrazu bawiącego widza, zapewniającego beztroską rozrywkę, od razu możemy przejść obojętnie obok przejmującego dzieła Alejandro González'a Iñárritu. Twórca świetnie przyjętego w świecie obrazu Babel i znacznie mniej przystępnego Amores perros, zabiera nas w niezapomnianą (niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu podróż) do Barcelony. Ale nie do pięknej, wakacyjnej, kolorowej Barcelony. Do Barcelony brudnej, śmierdzącej, gdzie krew płynie po ulicach.

Teatr jednego aktora
Uxbal. Przejmująca kreacja chluby hiszpańskiego aktorstwa, Javier'a Bardem. Od pierwszych minut filmu postać budzi mieszane uczucia. Na początku budzi odrazę i obrzydzenie. Bohater prowadzi ciemne interesy, nie jest przykładem wymarzonego ojca. Z czasem jednak reżyser w mistrzowski sposób pozwala spojrzeć na postać, jako na człowieka przegranego. Człowieka straconego, któremu należy się (lub nie) współczucie. Mnie osobiście kreacja Javier'a Bardem absolutnie przekonuje. Bez nuty przesady wykreował zapadający w pamięć wizerunek człowieka, który przegrał w życiu, absolutnie wszystko, co było do przegrania.

Brudno. 
Świetne zdjęcia podziemnej Barcelony, postaci "biznesmenów" spod ciemnej gwiazdy, psychodeliczne nuty, obok postaci Uxbal'a  budują obraz, który zapada w pamięć i wraca do widza jak koszmar. Zdecydowanie nie jest to kino dla każdego, zdecydowanie nie każdy będzie w stanie spędzić ponad 2 godziny z obrazem dającym w twarz. Obraz kładzie widza na łopatki i kopie leżącego. Może jednak warto zatrzymać się nad historią człowieka, który przegrał walkę z rzeczywistością ?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz